niedziela, 24 października 2010

Wakacyjne urywki

W sierpniu miałam okazję być w Niemczech. Głównie w Bremen, pięknym miasteczku Worpswede i w okolicach morza północnego. Tak się akurat pięknie złożyło, że udało nam się być świadkami przypływu :) Tzn. zastaliśmy morze w dużej mierze "odpłynięte" i właśnie zaczął się przypływ, szliśmy po dnie morza (w błotku takim, bez wody) i można było gołym okiem obserwować jak powolutku napływa woda (tak, jakby ktoś wylał wodę na podłogę :)). Pamiętam jak moja wychowawczyni, psor od geografii w LO opowiadała nam o tym zafascynowana. Zawsze ciekawiło mnie jak to wygląda i najfajniejsze jest to, że zupełnie nie spodziewałam się, ze kiedykolwiek i gdziekolwiek będę miała okazję zobaczyć to zjawisko. Niby nic szczególnego, ale zachwyca sam fakt takiego ciekawego pomysłu Boga.  :)


        Takie siedziska były właśnie nad morzem :)


         Było ich duuużo, wzdłuż całego brzegu :)


      A to właśnie dno morza :)

1 komentarz: